w

Synowa chciała zatrudnić mnie jako służącą. Teraz wszyscy mają mnie za egoistkę.

Od momentu, gdy przeszłam na emeryturę, codzienność zmieniła się dla mnie diametralnie. Przez długie lata pracowałam jako sekretarka w szkole podstawowej, a praca ta dawała mi nie tylko stabilność, lecz także codzienny rytm, w który byłam głęboko zanurzona. Teraz, mając w końcu więcej czasu na refleksję, coraz częściej analizuję przeszłe wybory i decyzje, jakie podejmowaliśmy z mężem.

Wychowując naszego jedynego syna, zawsze mieliśmy na celu jego dobro i stworzenie mu możliwie najlepszych warunków. W retrospektywie, zaczynam dostrzegać, że niektóre z naszych działań mogły być nadmierne. Być może za naszą obecne trudności częściowo odpowiadają decyzje, jakie podjęliśmy, wierząc, że działamy w jego interesie.

Decyzje, które odmieniły nasze życie

Radek, nasz syn, po ukończeniu studiów inżynierskich rozpoczął pracę w dużej firmie i z czasem założył własną rodzinę. Wspólnie z mężem postanowiliśmy zapewnić mu jak najlepszy start, co oznaczało dla nas wsparcie finansowe – zakupiliśmy mieszkanie, by mogli z żoną zacząć dorosłe życie bez obciążeń kredytowych. Mimo że on i jego żona dobrze zarabiali, uznaliśmy, że możemy pomóc, by ich życie zaczęło się w lepszych warunkach, niż my mieliśmy w młodości.

Część znajomych twierdziła, że takie zaangażowanie z naszej strony może być przesadą. My jednak byliśmy przekonani, że jedynemu dziecku należy się pełne wsparcie. Naszym celem było, by Radek nie musiał martwić się o byt i mógł w pełni poświęcić się swojej pracy i rodzinie. Byliśmy pewni, że w ten sposób damy mu szczęście i stabilność.

Źródła grafik: Pixabay, Imgur, Freepik