Nigdy nie sądziłam, że los tak bardzo mnie zaskoczy. Oczekiwałam, że spotkanie z rodzicami w sprawie spadku po babci rozwiąże nasze długotrwałe rozterki dotyczące tego, co stanie się z jej mieszkaniem. Myślałam, że spotkanie będzie dla mnie nadzieją na poprawę trudnej sytuacji finansowej, z którą mierzymy się razem z mężem. Nasze wydatki gwałtownie wzrosły przez konieczność finansowania leczenia jego matki, a każdy dodatkowy grosz byłby dla nas w tym momencie wielką pomocą.
Codzienność stanowi dla nas wyzwanie. Walczymy z ograniczeniami finansowymi, oszczędzając na każdym możliwym wydatku. Koszty leczenia mojej teściowej, Teresy, pochłaniają większość naszych funduszy, a potrzeby codzienne – takie jak ubrania czy artykuły gospodarstwa domowego – stały się nieosiągalnym luksusem. Nasze menu bywa bardzo skromne, a dzięki zapasom ziemniaków przynajmniej nie musimy martwić się o jedzenie.
Wielkie nadzieje i nieoczekiwane rozczarowanie
Gdy stan zdrowia Teresy na chwilę się poprawia, mamy krótkie momenty ulgi, ale generalnie każda złotówka jest przeznaczona na jej leczenie. Pieniądze z mieszkania mogłyby wiele zmienić w naszym życiu, a rozmowa z rodzicami miała na celu ustalenie, kiedy i jak moglibyśmy je uzyskać.
Gdy rodzice zaprosili mnie oraz moją siostrę na kolację, czułam, że to moment, w którym w końcu dowiemy się, jaka przyszłość czeka mieszkanie po babci. Babcia przez całe życie troszczyła się o nasz los i pragnęła, abyśmy miały w życiu łatwiejszy start. Planowała, że jej mieszkanie zostanie sprzedane, a my z siostrą otrzymamy z niego środki. Gdy jednak zmarła, rodzice przejęli odpowiedzialność za podjęcie decyzji. Ostateczny werdykt, który usłyszałam tamtego wieczoru, był dla mnie bolesnym zaskoczeniem.