Mieszkanie w wynajmowanym lokalu to codzienna loteria, w której stabilność zależy od decyzji innych ludzi. Właściciel mieszkania może w każdej chwili zmienić plany, a wtedy, nagle i bez uprzedzenia, zostajemy zmuszeni do znalezienia nowego miejsca do życia. Niepewność w takich sytuacjach bywa przytłaczająca – przecież gdyby właściciel postanowił, że jego syn wraca do domu, my musielibyśmy szukać nowego lokum. Dodatkowym wyzwaniem są czasem sąsiedzi, których dziwne lub uciążliwe zachowanie sprawia, że życie w tak bliskim otoczeniu staje się trudne do zniesienia.
Kolejną zmorą jest stale rosnący czynsz oraz kurcząca się liczba dostępnych mieszkań. Osoby posiadające własny kąt nie zdają sobie nawet sprawy, jak wielką mają przewagę – oni mają miejsce, które mogą nazwać swoim, a my? My, mimo regularnej pracy i poświęceń, nadal odkładamy decyzję o założeniu rodziny. Świadomość, że wychowanie dziecka w obecnych warunkach byłoby wyzwaniem, nie ułatwia podjęcia tak ważnego kroku.
Brak wsparcia ze strony najbliższych
Teoretycznie moglibyśmy mieszkać z rodzicami, jednak ich mieszkania są zbyt małe, by mogły pomieścić kolejną rodzinę. Michał i ja ukończyliśmy studia już jakiś czas temu i choć od dawna jesteśmy razem, zakup własnego lokum wciąż pozostaje poza naszym zasięgiem.
Wzięliśmy ślub jeszcze na studiach, wierząc, że szybko dorobimy się własnego mieszkania, a wspólna przyszłość przyniesie nam spełnienie w roli młodych rodziców. Obecnie jednak z niepokojem zastanawiam się, czy nasza wizja życia z dziećmi pokryje się z rzeczywistością. Biorąc pod uwagę, jak zmienia się współczesny świat i jakie wartości wyznaje młode pokolenie, mam obawy, czy uda nam się ich zrozumieć.