Dwa lata temu nasza rodzina stanęła przed wyzwaniem, które odcisnęło swoje piętno na naszych relacjach. Rozwód mojego syna z żoną, który nastąpił po narodzinach ich drugiego dziecka, był początkiem trudnego okresu. Powodem rozstania było pojawienie się nowej partnerki w życiu mojego syna. Ta niespodziewana decyzja przyczyniła się do tego, że synowa zdecydowała się zakończyć ich małżeństwo.
Początkowo nasze kontakty z synową były chłodne. Zrozumiałam jej dystans, ponieważ sama kiedyś doświadczyłam podobnego rozczarowania, kiedy mój mąż mnie opuścił. Z czasem jednak relacje się poprawiły, a synowa otworzyła się na mnie, pozwalając mi widywać wnuki. Te spotkania stały się dla mnie źródłem ogromnej radości.
Walcząc o miejsce w życiu wnuków i relacje z synową
Pomimo wielu wyzwań, starałam się jak najlepiej wypełniać swoją rolę w życiu wnuków. Chciałam im wynagrodzić brak ojca, który po rozstaniu nie był obecny tak, jak powinien. Każda wizyta u wnuków była dla mnie okazją do obdarowania ich drobnymi upominkami, mając nadzieję, że choć trochę zmniejszę ich poczucie straty. Synowa zaczęła częściej zwracać się do mnie o pomoc przy dzieciach, co wzmocniło naszą więź. Mimo że czasami byłam świadkiem jej krytycznych uwag pod adresem mojego syna, nasze relacje rozwijały się na zadowalającym poziomie.
Z biegiem czasu zaczęłam traktować synową jak członka rodziny, nie tylko jako matkę moich wnuków, ale również jako osobę, którą darzyłam szacunkiem i zaufaniem. Decyzję o pozostawieniu mieszkania, które pierwotnie było prezentem ślubnym dla młodych, podjęłam z myślą o wnukach. Chciałam, aby miały stabilne miejsce, które będą mogły nazywać domem, nawet po rozstaniu rodziców.