Moja córka Nadia jest uczennicą czwartej klasy, od zawsze wyróżniającą się odpowiedzialnością i zaangażowaniem w naukę. Jej nauczycielka niejednokrotnie podkreślała, że stanowi wzór do naśladowania dla innych dzieci w klasie. Z dumą obserwujemy, jak osiąga znakomite wyniki w nauce, uczestniczy w licznych zajęciach pozalekcyjnych oraz chętnie pomaga swoim rówieśnikom w nauce.
Regularnie bierze udział w różnych konkursach i olimpiadach, co czyni nas jako rodziców niezwykle dumnymi z jej osiągnięć. Choć szkoła znajduje się w bliskiej odległości od naszego domu, zawsze mamy obawy, gdy wraca sama, szczególnie że często zostaje po lekcjach na dodatkowych zajęciach. W przeszłości udawało nam się ją odprowadzić, ale zazwyczaj wracała do domu z naszą sąsiadką Klarą, z którą mimo że nie uczęszczały do tej samej klasy, miały podobny wiek.
Wiosenny dzień pełen niespodzianek
Pewnego dnia pogoda była wyjątkowo piękna, a wiosna nadeszła z pełnym rozmachem, przynosząc ciepłe promienie słońca i zapach świeżych kwiatów. Kiedy wracałam z pracy, zadzwoniła do mnie Nadia, pytając, czy może po lekcjach pójść z Klarą na spacer do parku. Z radością zgodziłam się na ten pomysł, ciesząc się, że będzie miała okazję spędzić czas na świeżym powietrzu.
Po przygotowaniu obiadu zaczęłam czekać na powrót córki, ale czas mijał, a jej wciąż nie było. Zaniepokojona, zaczęłam dzwonić na jej telefon, jednak nie miałam żadnego odzewu – telefon był wyłączony. Z każdą chwilą narastał we mnie niepokój. Mąż starał się mnie uspokoić, przekonując, że dziewczynki zapewne straciły poczucie czasu, ale z upływem kolejnych minut i on zaczął się martwić.