Kiedy wyszłam za Piotra, nasze kontakty z jego rodzicami układały się wzorowo. Byli przy nas, wspierając, lecz zarazem z pełnym szacunkiem dla naszej autonomii, co bardzo doceniałam.
Spotkania były niezbyt częste, ograniczone do kilku razy w miesiącu, dzięki czemu relacje pozostawały serdeczne i bezkonfliktowe. Jednak sielanka nie trwała wiecznie – wszystko zmieniło się, gdy sytuacja w rodzinie nagle przybrała inny obrót.
Próba wsparcia w trudnym czasie dla teściowej
Kryzys przyszedł nagle, gdy ojciec Piotra opuścił dom. Bez wcześniejszych zapowiedzi odszedł do innej kobiety i wyjechał z miasta, nie informując nas o swoim nowym miejscu pobytu. To ogromnie dotknęło moją teściową, panią Grażynę, która została sama, zdruzgotana niespodziewanym rozstaniem.
Razem z mężem postanowiliśmy otoczyć ją większą troską, odwiedzając ją częściej i starając się przynieść poczucie wsparcia, jakiego potrzebowała. Pomimo naszych wysiłków, samotność wciąż jej doskwierała, a jej oczekiwania wobec obecności Piotra przybrały na sile.