Od zawsze marzyłam o rodzinie pełnej miłości i wsparcia, gdzie relacja opierałaby się na zrozumieniu i wzajemnym szacunku. W moim odczuciu małżeństwo to związek równych sobie partnerów, ale po ośmiu latach razem widzę, że nasze życie rodzinne odbiega od tych założeń.
Zawsze starałam się być dla Staszka najlepszą żoną, na jaką mnie stać, wspierając go i dbając o nasz dom, podczas gdy on skupiał się na zarabianiu na utrzymanie. Teraz jednak coraz bardziej czuję, że moje poświęcenie umyka jego uwadze i pozostaje niedocenione.
Nie chcę być wyłącznie gospodynią domową
Każdego dnia jestem zajęta opieką nad naszymi dziećmi oraz dbaniem o dom. Moje dni wypełnione są obowiązkami, które zaczynają się od świtu i często kończą dopiero późnym wieczorem. Choć przez wiele lat byłam na urlopie macierzyńskim, praca przy dzieciach oraz prowadzenie domu nie znały końca.
Gotowanie, pranie, sprzątanie – wszystko to robiłam, myśląc o rodzinie i pragnąc zapewnić im komfort. Jednak mimo to pragnęłam być kimś więcej niż tylko domową gospodynią. Chciałam pozostać sobą i pielęgnować swoje pasje, a nie zatracać się w niekończących się obowiązkach. Gdy wróciłam do pracy, nagle zobaczyłam, że mój trud jest uznawany za coś oczywistego, czym nie muszą się martwić ani Staszek, ani nasze dzieci.